…a może do fryzjera?

Czyli czy strzyżenie królików i świnek morskich ma sens.

Większość z nas kojarzy strzyżenie zwierząt tylko z psami i kotami, zwłaszcza tymi, pokazywanymi na wystawach. Ich sierść jest skracana według ściśle ustalonych standardów, obejmujących daną rasę. Jest to z resztą, jeden z czynników, dopuszczających zwierzę do startu w pokazie. Mało kto wie, że właściciele psów, rzadziej kotów, strzygą je także latem, aby ich zwierzętom było chłodniej i bardziej komfortowo.

Czy króliki i gryzonie się strzyże?

Wielu opiekunom królików i świnek morskich nie przeszło nawet przez myśl, że ich pupil mógłby być ostrzyżony, nie mówiąc już o odwiedzinach u profesjonalisty. Zwierzęta te, w większości przypadków niewychodzące na dwór, przyzwyczaiły nas bowiem do samodzielnego dbania o swoje futerko. Co więcej, króliki uchodzą za najczystsze zwierzęta domowe. Po co zatem, my – ludzie, mielibyśmy ingerować w czystość i długość futra naszego królika lub świnki morskiej, skoro sam o nie dba? Odpowiedź jest prostsza niż mogłoby się wydawać a obrazki podsuwa samo życie...

Rodzaj włosa

Świnki morskie od królików różni diametralnie jakość skóry oraz grubość i jakość samych włosów.

Zdj. 6. Kołtun u świnki morskiej

Skóra królików jest cieniutka a ich sierść, niezależnie od rasy zwierzęcia, jest delikatna i gładka (jak włoski małego dziecka). Skóra świnek natomiast jest gruba i mięsista a sierść składa się z dość grubych i sztywniejszych niż u królika włosów, przypominających nieco włosy dorosłego człowieka. Pomimo różnic w okrywie włosowej zarówno króliki jak i świnki morskie są bardzo narażone na problemy z kołtunieniem się sierści. Kołtuny powstają ze sfilcowanej sierści, w którą wplątują się kawałki siana i ściółki (np. trocin). Najczęściej tworzą się pod szyją i w okolicach ogona.

Rasa zwierzęcia

Praca hodowców doprowadziła jednak do tego, że powstały rasy zwierząt z trudnymi w utrzymaniu typami włosów. Zwierzęta nie radzą sobie same i mimo tego, że wyglądają pięknie, wymagają wielkiego zaangażowania właścicieli w ich higienę. Najwięcej problemów jest z angorami oraz zwierzętami długowłosymi. Wymagają one od nas szczególnej pielęgnacji futerka – regularnego czesania (nawet 2 razy dziennie), wyskubywania martwych włosów, wyciągania lub wycinania z sierści trocin czy siana, sprawdzania okolic odbytu i mycia ich w razie awarii.

Jeśli nie pomagamy naszym zwierzętom i nie rozczesujemy im takiej sierści regularnie, za chwilę pojawiają się problemy. Zdjęcia to obrazki ekstremalne, ale wykonane podczas prawdziwych wizyt lekarskich w Ogonku.

Linienie

Króliki wylizujące się nawzajem

Króliki i gryzonie, czyszcząc futro, zawsze połykają włosy. Jest to proces naturalny a stałe stosowanie zdrowej, wysokowłóknistej diety zapobiega tworzeniu się czopów włosowych w żołądku czy jelitach zwierząt. Jednak nasi pupile przechodzą w ciągu roku dwa cykle linienia. Cykle te uwarunkowane są długością dnia oraz temperaturami otoczenia. Zwykle przypadają na wczesną wiosnę (styczeń–marzec) oraz wczesną jesień (sierpień–październik). W tym czasie intensywne wylizywanie martwego futra powoduje, iż do układu pokarmowego przedostają się znacznie większe ilości włosów, które nagromadzają się w żołądku. Zajęczaki i gryzonie, w przeciwieństwie do psów i kotów, nie mają odruchu wymiotnego więc nie mogą pozbyć się nadmiaru sierści poprzez zwymiotowanie. Co więcej – treść pokarmowa zalegająca w żołądku, z powodu naturalnego słabego umięśnienia jego ścian, nie zostanie przepchnięty dalej inaczej niż kolejną porcją pobranego pokarmu. Jedyną drogą wyjścia zbitków jest odbyt...

Zdj. 8. Królik po zabiegu gastrotomii

Zwykle wygląda to tak: królik w okresie linienia, po gruntownej toalecie, połknął sporą ilość włosów, po czym udał się na apetyczny posiłek złożony z siana, kilku listków suszonych ziółek i kawałka cykorii. Po krótkim odpoczynku, królik znów myje się i je, połknięta sierść i jedzenie lądują w żołądku. I tak trzeci, czwarty, piąty raz. Cieszymy się, że nasz uszaty przyjaciel ma apetyt i jest ogromnym czyściochem. Następnego dnia coś jednak zaczyna nas niepokoić. Nasz pupil niby zachowuje się normalnie – kica, myje się, jest ciekawski, ale jakby mniej jadł i bobki wydają się mniejsze, a niektóre połączone ze sobą niczym koraliki. Czeszemy zwierzaka by mu trochę pomóc. Przejdzie mu, myślimy i idziemy spać, podając małemu większą ilość smakołyków bo taki biedny. Rano królik nie ma już ochoty na kicanie po domu i wybiera leżenie w klatce. Stajemy się czujniejsi i przy dalszej obserwacji zauważamy, że bobków nie przybywa, apetyt z czasem staje się zerowy. Zabieramy królika do weterynarza i po dokładnej diagnostyce dowiadujemy się, że nasz króliczek ma powiększony i wypełniony pokarmem żołądek. Przyczyna? Królik ma wypełniony żołądek pozlepianymi włosami i pokarmem, tworzącymi kule, których nie jest w stanie wydalić. Czeka go intensywne i kosztowne leczenie, a w najgorszym przypadku operacyjne opróżnienie żołądka. Zastanawiamy się jak to w ogóle jest możliwe? W końcu kochamy i dbamy o uszaka, stosujemy prawidłową dietę, co jakiś czas nawet go wyczesujemy, a jednak ciężko zachorował.

Choroby skóry

Czasem strzyżenie podyktowane jest nie tylko naszą chęcią pomocy zwierzakowi w utrzymaniu higieny. W przypadku niektórych chorób ogolenie miejsc zainfekowanych jest po prostu koniecznością. Przykładem mogą być grzybice skóry (zdarzają się bardzo często u świnek morskich) lub muszyca (zarówno u królików i świnek).

Jak podaje Wikipedia: „Muszyca lub larwa wędrująca – choroba zwierząt i ludzi, powodowana przez pasożytnicze larwy muchówek żywiące się martwą lub żywą tkanką gospodarza.” W przypadku królików jest to zwykle powikłanie innego schorzenia.

Przykład z życia? W gorący letni dzień, naszą ukochaną, zaokrągloną świnkę morską wypuszczamy na spacer po mieszkaniu. Och, zasikał sobie futro! Wyschnie, przecież jest gorąco... Po powrocie do klatki odpoczywa i wydala cekotrofy, które przyklejają się do pupy – nie zauważmy ich od razu. Wychodzimy do pracy, zostawiając otwarte okno, aby naszemu pupilowi nie było za gorąco. Dostajemy do zrealizowania ważny projekt, który pochłonie również przez najbliższe dni nasz czas prywatny. Intensywny tryb pracy sprawia, że poświęcamy naszemu prosiaczkowi mniej uwagi. Od czasu do czasu, siedząc przed komputerem, odganiamy ręką muchy, które wleciały przez otwarte okno. Projekt realizujemy, szef jest z nas zadowolony. Po powrocie do domu cieszymy się sukcesem i tym, że po paru dniach możemy znów więcej czasu poświęcić zwierzakowi. Szczęśliwi, idziemy do klatki – świnka siedzi osowiała a z klatki wydziela się zapach, jakiego nie znaliśmy dotąd. Bierzemy małego na ręce i doznajemy szoku. Wokół tyłeczka grubaska jest coś co przypomina kawał filcu – jest mokre, ufajdane pastą z kupy a dodatkowo kręcą się w tym jakieś białe robaki. Pędzimy do weterynarza, u którego dowiadujemy się, że musimy odchudzić zwierzaka, który nie mogąc dostać do pupy, nie może się wokół niej domyć. Zlepiony moczem i kałem kołtun sierści zwabił swoim zapachem muchy, które złożyły w nim jaja. Robaki okazują się niczym więcej, jak larwami much. Świnkę czeka strzyżenie do gołej skóry, usuwanie larw wraz z martwą tkanką podskórną i dalsze leczenie, bo stres i ból są oczywiste już teraz. A my? Mamy poczucie, że pod wpływem nadmiaru pracy i niewiedzy dopuściliśmy się fatalnego zaniedbania.

Warto strzyc!

Pamiętajmy, że to my – ludzie, powołaliśmy do istnienia rasy angorskie i długowłose królików oraz świnek morskich. I to my – ludzie, powinniśmy dołożyć wszelkich starań, aby pomóc im w prawidłowej pielęgnacji sierści. To my je tuczymy, to my odpowiadamy za ich zdrowie i samopoczucie. Strzygąc króliki i świnki morskie dbamy zarówno o ich higienę, czy komfort w upalne dni, ale przede wszystkim o ich zdrowie. Strzyżenie jest bowiem formą profilaktyki najprostszą i najmniej czasochłonną, a daje świetne efekty. Nasz spokój o zdrowie naszych małych przyjaciół jest przecież bezcenny. Bo jak powszechnie wiadomo – lepiej zapobiegać niż leczyć!

 Tekst i zdjęcia: Klaudia Pytel
Opracowanie i zdjęcia: lek. wet. Milena Wojtyś-Gajda

Wróć